No to tak: zaczęło się niewinnie od "chodźmy na warsztaty", a skończyło na tym, że nie mamy gdzie jeść obiadów, bo wszędzie u nas panoszą się papierowe ruloniki, kosze i koszyczki. Reasumując: wciągnęłam się bardzo, ale to bardzo w papierową wiklinę :) Troublemaker jak zwykle też się udziela...
warsztaty u Ani z Zielono Mi
pierwsze dzieła zebrane :)
jedna z papierowych opcji: bransoletki
żeby nie było, że Troublemaker się nie udziela
z braku różowej farbki - w ruch poszła czerwona
pozowanie z łaską :)
:)
U mnie podobnie. Wsiąkłam już jakiś czas temu, ale co jakiś czas powraca to ze zdwojoną siłą. Ostatnio stworzyłam koszyk łazienkowy, aby uporządkować wszędobylski bajzel. Aktualnie jestem absolutnie zakochana w koszu na pranie od BlueReco :-)
OdpowiedzUsuńNo to witaj w klubie :) Może uda nam się kiedyś w końcu spotkać i pogadać na żywo /i przy okazji coś powyplatać? :)/ Pozdrówki! :)
Usuńtakie wyplatanie wciąga :) wiem coś o tym...szkoda tylko, że moje maluchy jeszcze za małe na zwijanie rurek...a to owo zwijanie najbardziej czasochłonne, przestrzenno i pracochłonne ;) potem już z górki :)
OdpowiedzUsuńfajne bransoletki i serduszka urocze :)
Gabi puki co zwija rury średnicy szklanki :) pozdrawiamy! :)
Usuń